środa, 15 stycznia 2014

Ja i Kostaryka -czy będzie przyjaźń?


   Pura vida, czyli samo życie, prawdziwe życie w czystej jego formie uznaję za oficjalnie rozpoczęte!  Jestem w Alajueli, miasteczku niedaleko lotniska Santa Maria na Kostaryce! Nie wiem od czego zacząć, bo wszystko jest tak inne, inne niż Europa, ale też nie przypomina odwiedzonego 2 lata temu Meksyku. Staram się metodą prób i błędów wsiąknąć w miejsce. Mój wpis powinien mieć jakiś porządek, ale niestety nie tym razem, zbyt wiele wątków do poruszenia.  Tak zwany lekki szok kulturowy, choć nie jest tak źle.

   W Alajueli nocuję w domu Felipe (26 l.). Oczywiście za darmo. Felipe to mój host, czyli gospodarz, a ja jestem couch surferką, czyli serfuję po kanapach. Taka jest idea międzynarodowej społeczności couchsurfingu (www.couchsurfing.org). Ty pomagasz komuś, ktoś pomaga tobie. Towarzyszy nam przyjaciel Felipe, Mike (27 l.), pracujący jako chemik. Felipe spędził rok podróżując po Europie i nocując za darmo „po ludziach”. Wspomina, że w Polsce ugoszczono go niesamowicie. Mimo, że rodzina jego hosta nie mówiła po angielsku starali się, jak mogli i oczywiście polskim zwyczajem karmili go. Dokładnie tak samo zachowała się moja mama, gdy Hajnówkę odwiedził Bear – chłopak z Kalifornii, student medycyny naturalnej, chcący zobaczyć Puszczę Białowieską. Choć po angielsku moja mama zna parę zwrotów, zorganizowała mu czas, jak potrafiła najlepiej i też polskim zwyczajem żywiła za darmo. To jest karma, wszystko, co zrobisz dla świata, wraca do ciebie. Dzięki tej gościnności, której Kostarykańczyk Felipe doświadczył w Polsce, z chęcią przystał na ugoszczenie Polki na Kostaryce.

Mike i Felipe

ja i Felipe

ja i Mike



Ceny i waluta, czyli najładniejsze pieniądze świata:
   Kostaryka jest nazywana Szwajcarią Ameryki Środkowej, więc jak na tutejsze standardy jest „na bogato”. Ceny są drogie, nawet dla miejscowych, którzy dzielą je na „normalnie” i „drogo”, nie ma kategorii „tanio”, przynajmniej jeśli chodzi o jedzenie. Moje wrażenie, drożej niż w Polsce, o wiele drożej niż w Meksyku. Waluta to colon. 500 colonów =1 dolar = ok. 3,10 zł.

   Na banknotach nie ma królów, prezydentów czy uczonych, tylko małpa lub delfin. Gdy zroluje się banknot, wzór rośliny z dwóch brzegów łączy się w całość.




Bezpieczeństwo:
 Oto nauczka na przyszłość: Nigdy przed wyjściem nie pytaj geja, czy wyglądasz zbyt prowokacyjnie (bo jego i tak nie prowokujesz). Moje pierwsze wyjście do centrum Alajueli bez męskiej obstawy w kraju "macho". Nauczona doświadczeniem z Mexico City, gdzie po 5 minutach spaceru wróciłam, aby się przebrać ze stylu europejskiego na styl miejscowy, tym razem przed wyjściem upewniłam się czy nie padnę ofiarą zaczepek. Mój gospodarz zapewnił mnie, że najgorsze, co może mnie spotkać to gwizdanie z samochodu. Ok, w sumie jest 9 rano i temperatura już sięga prawie 30 stopni, więc zakładam krótkie jeansy, trampki i t-shirt. Co trzeci samochód na mnie trąbił, co drugi przechodzień się oglądał, a co czwarty zagadywał. Nie było chamstwa, ale też nie jest to komfortowe, być ciągle obcinanym. Tu kobiety, choć wiele z nich ma piękne figury, i te chudsze i grubsze mają idealne proporcje, chodzą mimo 30 stopni w długich spodniach, ewentualnie dorzucają obcasy. Przynajmniej tak jest w Alajueli, która jest w centrum kraju, a nie przy plaży. Kobiety mają też długie, zadbane lśniące włosy, których im szczerze zazdroszczę. Nawet pani w mundurze pracująca w ochronie na lotnisku miała rozpuszczone, czarne włosy do pasa. To zainteresowanie miało też swoje plusy: niezbędna pomoc w znalezieniu drogi przez cały czas (w Kostaryce ulice nie mają nazw, a domy numerów; adres jest opisem, jak tam trafić).

Jedzenie, które spróbowałam po raz pierwszy w życiu:
  Felipe i Mike zabrali mnie do kolumbijskiej restauracji (bo na Kostaryce mieszka bardzo dużo imigrantów w Kolumbii) i spróbowałam tam paisano, czyli dosłownie dania dla wieśniaka. Przypominało to kebab z wieloma dodatkami. Jednym z sosów była salsa de piña, czyli sos z ananasa. Chłopcy nie rozumieli mojego zdziwienia, że mięso można polać takim sosem.

Do picia wzięłam sok z karamboli, po angielsku nie bez przyczyny owoc nazywa się star fruit. Karambola po przekrojeniu ma kształt gwiazdy. Mimo półrocznego przedmiotu na studiach latynoamerykańskich o roślinach i zwierzętach w Ameryce Łacińskiej o karamboli nie słyszałam. Pochodzi podobno z Indonezji. Oczywiście moi koledzy ani kelner znów nie rozumieli mojego zdziwienia.


   Na moje pytanie o typowe śniadanie przeciętnego Kostarykańczyka bez zastanowienia padła odpowiedź gallo pinto. Nie wnikałam co to jest, tylko poszłam na miejscowy ryneczek do nazywając to miejsce nad wyrost, punktu gastronomicznego, aby spróbować, co to takiego. Okazało się, że to jajecznica, kawałki mocno usmażonej kiełbasy i smażony ryż z czarną fasolką i cebulką (bardzo popualrny w świecie latino arroz con frijoles). Do tego kawa podana w bożonarodzeniowym kubku. Szału nie było, smaki znane już wcześniej. Miejsce miało swoją magię, mama z córką przygotowywały jedzenie po jednej stronie stołu a po drugiej ludzie jedli. Chyba mało turystów tam jada, bo pani tak się starała, żeby dać mi czyste, suche sztućce. Panu obok podała z ręki mokre, a mi w serwetce, ale było sympatycznie. Cena 1500 colonów, czyli około 9 zł, trochę za drogo, jak na takie miejsce i taki posiłek. W Meksyku byłaby szansa za taką cenę upolować porządny obiad.


Na koniec cenna rada z życia driftera:
ODZWYCZAJ SIĘ OD 8-GODZINNEGO SNU O STAŁYCH PORACH. Jeśli jest się w podróży, która nie jest zaplanowana z dużym wyprzedzeniem, zmęczenie organizmu może być dużą przeszkodą. Nigdy się nie wie, gdzie się trafi i kiedy trzeba będzie opuścić to miejsce. Kilkugodzinna drzemka wtedy, gdy jest okazja do tego, powinna zregenerować siły. Do snu w hałasie, cieple, zimnie, na twardym, na miękkim też można się łatwo przyzwyczaić. 5 lat mieszkania w akademikach nauczyły survivalu :)
<iframe width="425" height="350" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0" src="https://maps.google.pl/maps?f=q&amp;source=s_q&amp;hl=pl&amp;geocode=&amp;q=Alajuela,+Kostaryka&amp;aq=0&amp;oq=+Alajuela,+Kostaryka&amp;sll=10.006783,-84.216023&amp;sspn=0.011559,0.018475&amp;g=Acequia+Grande,+Alajuela,+Kostaryka&amp;ie=UTF8&amp;hq=&amp;hnear=Alajuela,+Alajuela+Canton,+Alajuela,+Kostaryka&amp;t=m&amp;ll=10.017539,-84.215698&amp;spn=1.893213,2.334595&amp;z=8&amp;iwloc=A&amp;output=embed"></iframe><br /><small><a href="https://maps.google.pl/maps?f=q&amp;source=embed&amp;hl=pl&amp;geocode=&amp;q=Alajuela,+Kostaryka&amp;aq=0&amp;oq=+Alajuela,+Kostaryka&amp;sll=10.006783,-84.216023&amp;sspn=0.011559,0.018475&amp;g=Acequia+Grande,+Alajuela,+Kostaryka&amp;ie=UTF8&amp;hq=&amp;hnear=Alajuela,+Alajuela+Canton,+Alajuela,+Kostaryka&amp;t=m&amp;ll=10.017539,-84.215698&amp;spn=1.893213,2.334595&amp;z=8&amp;iwloc=A" style="color:#0000FF;text-align:left">Wyświetl większą mapę</a></small>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz