czwartek, 28 kwietnia 2016

Macedonia. Jezioro Ochrydzkie. Magia Bałkanów

      Nic dodać, nic ująć. Bałkany to najbardziej fascynujący i nieokiełznany region Europy. Wypad do Macedonii tylko mnie w tym utwierdził. Wróciłam wypoczęta jak po wizycie w salonie spa. Pierwszy raz byłam w tym państwie, dlatego tym bardziej mnie cieszy to doświadczenie. Nie była to jakaś wielka wyprawa, ale czterodniowy przerywnik od Londynu. Znalazłam tanie bilety z Wizzair - 23 funty za podróż w dwie strony z Luton do Ohrid. Moja kumpela Ilona zdecydowała się ze mną wybrać, więc czemu by nie, poleciałyśmy we dwie. Świetny nocleg znalazłam na stronie airbnb. Za ładny i zadbany apartament, to jest pokój łączony z aneksem kuchennym, z łazienką i małym korytarzykiem w samym centrum miasta, z wifi i kablówką zapłaciłyśmy 28 funtów za 2 osoby za trzy noce, czyli 4,66 funta za osobę za noc (jakieś 26 zł) J Warunki iście hotelowe za taką cenę, bardzo nam się poszczęściło. Tyle szczęścia nie miałyśmy już co do pogody, bo jak zwykle, tam gdzie my, tam deszcz. Normalnie o tej porze roku w Macedonii jest ładna pogoda 20-25 stopni C, ale akurat przez parę dni padał deszcz i temperatura wahała się pomiędzy 11 - 14 stopni. Wymarzłyśmy się porządnie. Aby sobie odbić te chłody jadłyśmy dużo pysznego lokalnego jedzenia i popijałyśmy lokalne trunki w bardzo przystępnych, jeszcze tańszych niż w Polsce cenach.
      Jako że Macedonia statystycznie jest najmniej popularną destynacją turystyczną w Europie, zrobię małe wprowadzenie na temat miasteczka Ochryd (Ohrid) i Jeziora Ochrydzkiego. Ochryd ma 40 tysięcy mieszkańców i jest najbardziej turystycznym miejscem w Macedonii, ma 365 cerkwi, po jednej na każdy dzień w roku. Prawosławni, katolicy i muzułmanie żyją tu w zgodzie, a w czasie wojen bałkańskich w latach 90. ubiegłego wieku Ochryd nie ucierpiał. Ze względu na piękną, wiekową architekturę miasteczko wpisane jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Z kolei Jezioro Ochrydzkie to wodna granica między Macedonią i Albanią. Jest to najgłębsze jezioro na Bałkanach (286 metrów głębokości!). Prawda, że brzmi to interesująco i zachęcająco? J
      Wylatywałyśmy trochę niewyspane, ale w dobrym humorze. Ja jak zwykle na wyjazdach miałam „stylóweczkę” dopracowaną w każdym detalu hahaha


 
 
      Na lotnisku naszym pierwszym skojarzeniem było to, że Macedonia to jak Polska 10 lat wstecz. Ilona ładnie podsumowała wysiadając z samolotu „A mówią, że Polsce Unia nic nie dała” i ja jej przytaknęłam, bo patrząc naokoło miałam identyczne wrażenie. Lotnisko było małe, a przy nazwie Lotnisko Św. Apostoła Pawła widniała ikona świętego. Autobusem dotarłyśmy do centrum. Zaopatrzyłyśmy się w lokalną walutę – denary. 14 denarów to 1 zł.

 
      Wysiadłyśmy w centrum i zobaczyłyśmy malownicze miasteczko położone w dolinie nad samym jeziorem. Pierwszego dnia lał deszcz, zostawiłyśmy więc nasze rzeczy w wynajmowanym mieszkanku i poszłyśmy zjeść. 2 godziny tak jadłyśmy w polecanej przez lokalsów restauracji Belweder. Zapłaciłyśmy 1450 denarów, czyli 104 zł, czyli 17,50 funtów za: zupę cebulową, zupę rybną, spaghetti z krewetkami, kurczaka w sosie z frytkami i sałatką, 2 porcje ciasta i butelkę wina łącznie!  Hahaha taniej już chyba się nie da, humory nam dopisywały. Byłyśmy zmęczone, więc poszłyśmy spać na jakieś 16 godzin. Odczułyśmy wielką różnicę pomiędzy powietrzem londyńskim i ochrydzkim. Było tam takie świeże i czyste powietrze jak u mnie na wiosce na Podlasiu a nawet lepsze. Czułyśmy się jak na odnowie biologicznej w sanatorium.




 
      Następnego dnia rześkie i wypoczęte zwiedzałyśmy miasto. Wciąż było chłodno i czasem padało, ale już nie tak mocno. Miasteczko Ochryd jest jak z obrazka, zachwycałam się tak, jakbym pierwszy raz w życiu na wakacjach była. Przeszłyśmy się kładką wzdłuż wybrzeża jeziora, a taże zobaczyłyśmy cerkiew Św. Sofii.




 
 
      Weszłyśmy też w wyższe partie miasta. Miejscowi naprawdę muszą mieć dobrą kondycję. Zawsze mam szacunek do ludzi, którzy mieszkają na górskich terenach, gdzie często nie można wjechać autem i muszą codziennie wchodzić pod górkę po kamiennych chodnikach.



 
      Te spacery nas zmęczyły, więc zrobiłyśmy mały przerywnik na jedzonko. Zamówiłam tradycyjną lokalną sałatkę szopską (ogórek, pomidor, cebula, ser) i bardzo popularną w Mecedonii potrawę o nazwie Travce-gravce, czyli pieczoną fasolkę z dodatkiem papryki, cebuli i oleju, bardzo smaczną i sycącą.
 
 
      Spróbowałyśmy też lokalnych trunków, macedońskiego piwa Lasko i Mestiki, czyli lokalnego trunku o anyżowym aromacie, które pije się do jedzenia tak jak greckie ouzo. Mestica ma 43-45%, miesza się kieliszek mestiki z wodą, wtedy woda nabiera mętnego białego koloru. Można też pić ten trunek sam z lodem, ale ja wolę zdecydowanie wersję long drink.  
 
      Pospacerowałyśmy jeszcze trochę brzegiem jeziora aż przegoniła nas ulewa.
 




 
      W ramach wieczornej przekąski zjadłyśmy pyszne miejscowe oliwki i popijałyśmy popularne w Ochrydzie Ouzo de plomari. Tu podzielę się ciekawostką na temat Macedonii. Obowiązuje tu prawny zakaz sprzedaży alkoholu po godzinie 19. Oczywiście wiedziałyśmy o tym, ale udawałyśmy, że nie wiemy, gdy kupowałyśmy ouzo o 9 wieczorem. Działa to tak, alkohol w rzeczywistości można kupić w małych sklepikach (nie w supermarkecie) i po prostu sklepowa nie wbija tego na kasę. Takie sprzedawanie alkoholu po godzinie 19 „pod ladą” to powszechna praktyka.
 
      Następnego dnia pogoda było o wiele lepsza, więc zwiedzanie było o niebo przyjemniejsze. Poszłyśmy do paru cerkwi i było interesująco. W jednej z nich pewna mieszkanka Ochrudu opowiedziała nam legendę cerkwi. Cerkiew Bogurodzicy podobno jest przeklęta i zawaliła się, gdy pewna para chciała wziąć tam ślub, choć byli kuzynami. Mieszkańcy starej części miasta podobno przez wiele lat nie chcieli mieszać krwi i brali śluby w obrębie rodziny. Przez takie postępowanie narodziło się wiele niepełnosprawnych dzieci i do dziś niektóre dzieci odczuwają na zdrowiu tą nieświadomość swoich przodków. Podobno pod tą samą cerkwią na kamieniu został stracony pewien król, który wcześniej zabił swoich braci, by dojść do władzy.
 
      Po wizycie w tej przeklętej cerkwi poszłyśmy zobaczyć starożytny amfiteatr, stare mury i bramy do miasta Ochryd, a także cerkiew świętego Klemensa. W tym mieście czuję się spokój i przyjazną atmosferę. Pospacerowałyśmy po krętych uliczkach i zrobiłyśmy parę zdjęć na pamiątkę.




 
   
      Następnie wybrałyśmy się za miasto. 30 km od Ochrydu wysoko w górach jest Park Narodowy Galicica i klasztor Sveti Naum. Można tam popłynąć łódką przez rzeki parku i podziwiać naturalne źródła z krystalicznie czystą wodą. Dotarłyśmy tam lokalnym autobusem i wraz z przewodnikiem wsiadłyśmy do łódki. Chciałam być pomocna i z resztą nudziło mi się, więc zaproponowałam, że mogę pomóc mu wiosłować. Całą drogę zasuwałam równo i koleś powiedział, że jeszcze takiej turystki, co by wiosłowała całą drogę to nie miał. Dobrze nam się rozmawiało, więc przewodnik zamiast 30-40 min pływał z nami godzinę i zabrał nas do lokalnej małej cerkiewki.







 
 
      Ogólnie w górach było bardzo zimno, w oddali widać ośnieżone szczyty i na pierwszym planie trzęsącą się z zimna moją osobę.

      Później oczywiście znów jadłyśmy. Ja generalnie podczas tego wyjazdu maksymalnie sobie sfolgowałam, jadłam ile dałam radę. Lokalne słodycze są genialne, różne kremówki, ciasta przekładane pysznymi kremami. Kiedyś jak znów znajdę tanie bilety to pojadę do Macedonii na kilkudniowa wyżerkę. Pod wieczór korzystając z tańszych cen omówiłyśmy się na wizytę w salonie fryzjerskim. Zrobiłam pasemka na połowę głowy i zapłaciłam 800 denarów, czyli jakieś 10 funtów. W Anglii by mnie to kosztowało z 30-40 funtów albo więcej. Tak właśnie wyglądał mój relaksacyjny pobyt w Macedonii. Jako ciekawostkę dodam, że na ulicach miasteczka widać było prawie samych mężczyzn. W barach i kawiarniach są też tylko mężczyźni. Próbowałam znaleźć na ten temat jakieś informacje, ale nieskutecznie. Hmm... Może tu kobiecie nie wypada siedzieć w pubach i kawiarniach albo kobiety muszą pracować, a faceci się obijają? Nie znam odpowiedzi, ale ciekawi mnie to.
      Wypad do Macedonii uważam za bardzo udany. Jeśli kiedyś rzucę pracę, to wybiorę się na parę miesięcy z plecakiem na Bałkany, aby zwiedzić dokładnie wszystkie kraje tego regionu.  Ostatnie miesiące były dla mnie bardzo aktywne pod względem podróżowania, w tym roku byłam (tudzież jestem) w Anglii, Polsce, Luksemburgu, Emiratach Arabskich, Irlandii, Irlandii Północnej, Szkocji i Macedonii, a mamy dopiero kwiecień! Haha cieszy mnie to! Jednak taki był mój plan podróżniczy i go spełniłam. Teraz, przez cały maj zamierzam być w Londynie i powiększyć moje siły witalne, trochę zdrowiej jeść i może spać więcej. W ramach eksperymentu przestałam jeść mięso, ale za to jem ryby. Fachowo nazywa się to pescowegetarianizm. Dopiero 2 tygodnie nie jem mięsa i jak na razie nie odczuwam żadnego braku. Słyszałam nawet, że po odstawieniu mięsa ma się więcej energii, bo mięso spowalnia metabolizm. Jestem skłonna w to uwierzyć. No cóż, zobaczymy po miesiącu czy dwóch jak się będę czuła.
     No to będę już kończyć. Trzymajcie się ciepło kochani :) Alleluja i do przodu!!!