środa, 20 kwietnia 2016

Szkocja w kwietniu, a tam Ja. W deszczu i chłodzie na ulicach Edynburga.

      Wizyta w Edynburgu – stolicy Szkocji była dopełnieniem mojego planu odwiedzenia wszystkich części Wielkiej Brytanii. Tak postanowiłam, gdy się wprowadziłam do Londynu. Teraz mogę powiedzieć, że wykonałam swój plan. Poza moją bazą w Anglii, byłam w listopadzie w Walii, w marcu w Irlandii Północnej i teraz w kwietniu dotarłam do deszczowej Szkocji. Sam transport w dwie strony z Londynu kosztował mnie 3 funty. Hahaha! Oczywiście to promocja Megabusa. Kupiłam z dwumiesięcznym wyprzedzeniem bilety na nocne autobusy po 1 funcie, plus zapłaciłam 1 funt za rezerwację, więc łącznie jakieś 1000km prawie przejechałam za 3 funty! Podróż nie należała oczywiście do najbardziej komfortowych, ale ja jestem przecież typem survivalowym, więc dałam radę. Wybrałam się do Edynburga tylko na jeden dzień, dotarłam tam o 8 rano i miałam autobus powrotny o 11 wieczorem. Taki okres czasu w pełni mi wystarczył, nawet bym jeszcze go mogła skrócić.
      Pogoda trafiła mi się fatalna: deszcz, wiatr i chłód. Na początku rozgrzewałam się kawą z automatu, a później wzięłam mapę i rozpoczęłam eksplorację i walkę z wiatrem, który co chwilę wykręcał mi parasolkę w drugą stronę. Moim pierwszym celem był wielki pomnik Scott Monument, upamiętniający szkockiego pisarza i poetę Waltera Scotta. Znalazłam go bez problemu.
 
      Edynburg z resztą można też na spokojnie zwiedzać na piechoto, tak jak Dublin i Belfast. W niewielkiej odległości jest też National Gallery, uchodząca za jedną z głównych atrakcji turystycznych miasta.

 
      Na wzgórzu w tle widać Zamek Dubliński. Miałam wrażenie, że wszystkie miejsca do odwiedzenia znajdują się jedno przy drugim i tak w sumie było.
      Było mi tak zimno i wilgotno, że już o 1 po południu zdecydowałam się na lokalne piwko z dodatkiem whisky i na spróbowanie słynnego haggisu, czyli szkockiego odpowiednika naszej kaszanki. Wybrałam opcję huggis w chrupiącej panierce i szczerze powiem, że było to smaczne. Huggis smakuje lepiej niż brzmi jego opis.

      Następnie poszłam zobaczyć pomnik i grób słynnego psa Bobby, który jest symbolem miasta. Historia tego psa w skrócie jest taka. Jego pan był stróżem i gdy zmarł, to pies czuwał przy grobie właściciela przez 14 lat, aż sam zdechł. Cała sytuacja miała miejsce w XIX wieku. Na zdjęciu załączam opisaną historię Bobbiego. Możesz kliknąć na zdjęcie, powiększyć je i przeczytać. Uczuciowy i wierny pies był z tego Bobbiego.


 
      Ze względu na pogodę „pod psem” (chyba pod tym całym Bobbim) poszłam znów coś zjeść i napić się symboliczną lampkę szkockiej whisky. Smak trunku przypomniał mi, czemu whisky jest jedynym chyba alkoholem, którego nie lubię. Za to potrawa, którą zamówiłam, urzekła mnie swym smakiem. Jednym z tradycyjnych dań szkockich jest zupa rybna o nazwie cullen skink. Smakiem przypomina irlandzki chowder (patrz: wcześniejszy post o Irlandii), tyle że w tym przypadku nie dodaje się owoców morza do zupy, tylko bazą jest popularna w Wielkiej Brytanii ryba hoddock (po polsku łupacz). Tą zupę zamierzam sama sobie w domu gotować, bo jest łatwo ją przyrządzić, jest smaczna i sycąca.

      Później pochodziłam trochę po sklepach, głównie, aby się ogrzać. Przez resztę czasu to poszłam coś zjeść, to pospacerowałam. Nudziłam się już i było zimno. Gdybym wiedziała, że zwiedzenie Edynburga pójdzie mi tak szybko, to bym się skontaktowała z kimś z couch surfingu, aby umówić się na kawę czy piwko. Poza tym w Szkocji prawie wszystko zamykają o godzinie 6 po południu. 

      Teraz po odwiedzeniu stolic każdej z 4 części Królestwa Wielkiej Brytanii stwierdzam, że najbardziej kosmopolitycznym miastem w tym kraju jest Londyn. Może w tym roku, jeśli starczy mi chęci i czasu, wybiorę  się jeszcze na brytyjskie wyspy będące terytoriami zależnymi. Mam na myśli Wyspy Normandzkie Guernsey i Jersey, ale to dopiero odległe plany.
      ...Za to już za 4 dni szykuje się kolejna bardzo ekscytująca podróż. Za parę dni lecę do… Macedonii! Nie poznałam w swoim życiu ani jednej osoby z Macedonii, tym większa jest moja ekscytacja. Jesteśmy więc w kontakcie kochani! Do usłyszenia/ zobaczenia/ przeczytania wkrótce! Buziaki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz