sobota, 2 maja 2015

My Słowianie. Ukraina i nocne zwiedzanie Kijowa


      Media nie próżnują z tragicznymi informacjami z Ukrainy. Faktem jest, że obecne pokolenie młodych ludzi pisze historię tego kraju. W Polsce pisało ją pokolenie naszych dziadków i rodziców, My tzn. nastolatkowie, 20-sto i 30-sto latkowie nie jesteśmy na szczęście do tego zmuszeni. Mariopol i Donbas to nie cały kraj i mam nadzieję, że ten konflikt się nie rozszerzy. Mam znajomych na Ukrainie i jedno, co mogę powiedzieć, że są tacy sami jak My. Słowianie wszyscy mają chyba to samo do głowy powkładane.
      Jak to wyszło z tą wizytą na Ukrainie? Kilka miesięcy była promocja na bilety do Stanów z ukraińskich linii lotniczych. Kupiłam więc bilet Warszawa-Kijów, Kijów-Nowy Jork, Nowy Jork-Kijów, Kijów-Ateny za łączną cenę 945 zł, za pośrednictwem strony flipo.pl Wybrałm długi 16-sto godzinny postój w Kijowie lotnisko Borispol koło Kijowa), bo nigdy wcześniej nie byłam w tym państwie, więc chciałam skorzystać z nadarzającej się okazji. Nie było jednak dostępnej opcji na postój dzienny, więc zdecydowałam się na nocny. Napisałam do ludzi na couchsurfing.org, czyli na mojej ulubionej stronce dla podróżników, czy może ktoś nie chciałby się pobawić w przewodnika. Nie było jednak zbyt wielu chętnych, a ja nie miałam czasu sprawdzać profili i czytam referencji. Napisałam do pewnej Darii, która jest instruktorką tańców latino i ma status ambasadora  na couchsurfinu. Ona się wstępnie zgodziła. Poza tym napisałam do niejakiej Iriny, która nie miała czasu, ale obiecała, że kogoś znajdzie. Jakiś jej kumpel Andrij mieszka blisko lotniska i ma czas mi miasto pokazać, a później bym zanocowała i wyspana pojechała na niedalekie lotnisko na mój lot. W ostatniej chwili zdecydowałam się na tego Andrija, nie sprawdzając nawet jego profilu. Przekonało mnie, że blisko jest na lotnisko, szybko odpisywał i nauczył się sam z siebie języka polskiego, słuchając piosenek Pidżama Porno i Strahy na Lachy. Niestety popełniłam wielki nietakt, bo nie poinformowałam tej Darii, że jednak nie pójdę z nia imprezę i nie przenocuję u niej. Daria specjalnie wcześniej wyszła z pracy i pisała do mnie smsy, gdzie jestem. Napisałam jej będąc już w Kijowie, że nie zostanę jednak u niej. Pamiętajcie, jeśli chcecie używać couchsurfingu, nigdy nie róbcie tak jak ja w przypadku Darii. Zdarzyło mi się to pierwszy i ostatni raz i jest mi wstyd za moje zachowanie. Wspaniali ludzie na całym świecie kompletnie za darmo poświęcają swój czas i dają nocować u siebie w domu, tym samym ufając Wam. Trzeba to szanować. Ja też nocowałam u siebie ludzi, w 2015 roku były u mnie na Podlasiu dziennikarka z artystką z Charkowa i było świetnie. Fajnie jest poczuć się turystą u siebie albo pobawić się w przewodnika. Daria mnie ostro zjechała w smsie za takie postępowanie i w sumie miała rację. To bym mój taki pojedynczy wybryk na CS i tego jestem pewna. 
      Ostatecznie ugościł mnie Andrij, 31-letnki chłopak z Kijowa. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, bo nie przejrzałam dokładnie jego profilu. Czekał na mnie na stacji metra Varlica w Kijowie ekstremalnie chudy chłopak z łysiną na pół głowy. Rozmowa na początku była dziwna, na przykład Andrij żałował, że jestem tak krótko, bo akurat jest jakiś festiwal książki, znał artystów polskich, o których nigdy nie słyszałam. Coś pomiędzy dziwakiem a człowiekiem alternatywnym z pechem do słabej prezencji. Nie zraziłam się jednak jak jakiś prymityw. Jak się okazało koleś jest mega mądry, pokazując mi zabytki w takim porządku, że nie zdziwiłam się, jeśli wcześniej miał przygotowaną dokładną trasę, Andrij wiedział wszystko, w którego wieku, jaki architekt zaprojektował, jaki książę zlecił itp. Opowiadał dużo o historii, tej starszej i tej najświeższej. W tym samym czasie nocowały u niego jeszcze 3 inne osoby. Dymitr – dziennikarz z Białorusi, który właśnie wracał z Maripola. Spodnie bojówki, miesięczny zarost, brzuch i lekki „zapaszek”, z pozoru menel, a jak się odezwie to calkiem inteligentny facet. Razem z nim była Jula, niska kobietka z długim warkoczem i punkowo-militarnym stylu, Ukrainka też zaangażowana w pracę Dymitra. Mówili, że kontrolowano ich , czy nie mają broni, gdy wyjeżdżali z Marionopola. Trzecią osobą był „Poeta”, tak o nim mówił Andrij, więc o imię się nie pytałam. Poeta był autentycznym poetą z ukraińskiej wioski, który przyjechał recytować swoje wiersze i musiał się wyspać, aby mieć świeży głos.
      Wszystko dobrze przebiegło. Andrij o 7 rano poczęstował mnie całkiem smaczną zupą zrobioną przez Julę, a potem odprowadził mnie na autobus w stronę lotniska. Mimo, że Adrij wydawał się trochę z kosmosu, bardzo pozytywnie będę wspominać moją pierwszą wizytę na Ukrainie. Czułam się całkowicie bezpiecznie i dowiedziałam się wiele mądrych i interesujących rzecy o Kijowie. Lotnisko w Borispolu standardem przypomina Okęcie, a Ucraine International Earlines mają lepszy standard i jedzenie (2 pełne ciepłe posiłki z deserem w cenie) niż Norwegian Earlines (zero jedzenia przez cały lot, chyba że za jakąś ostro zawyżoną dopłatą), którymi poprzednio wracałam z Nowego Jorku.
Do zobaczenia po drugiej stronie Atlantyku!
w Kijowie
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz